cz.2 -pogadamy jak będziemy trzeźwi. -tylko, że jak jesteś trzeźwy to nie napiszesz, nie zadzwonisz, nie zaprosisz mnie do siebie! -wykrzyczałam mu prosto w twarz. popatrzył na mnie ze zdziwieniem, chwilę milcząc. -nie mam twojego numeru.' łzy poleciały ciurkiem, obróciłam się, nie chciałam, żeby widział jak przez niego płacze. -zapisz mi. - podał mi telefon. -z uśmiechem przez łzy, podniesionym głosem wydusiłam: teraz to już mam wyjebane. -stał trzymając w ręku telefon, dobrze wiedząc, że i tak zapisze mu numer. -napisze jutro, ok? -jak chcesz, mi to już jest wszystko jedno. policzki zaczęły oblewać słone krople. -on nie jest ciebie wart! -usłyszałam wbiegając do autobusu. kumpel chciał mu wytłumaczyć parę rzeczy, lecz mimo wszystko nigdy nie pozwoliłabym, żeby coś mu się stało. 15 minut później zadzwonił z pytaniem co robię. 10 minut później, żebym przyjechała do niego. zgubiłam się w uczuciach, ale teraz wiem, że nie ma księcia z bajki i nigdy nie będę księżniczką. / kochamciewiesz
|