wyjebane miałam na szkołę. gdzieś miałam kartkówki i systematyczną naukę. byłam jedną z tych najgorszych w klasie. skreślona przez nauczycieli, uważana za pustaka. jak twierdziła moja wychowawczyni - nawet nie miała prawa równać się z najlepszymi uczennicami z Naszej klasy. i co ? testy gimnazjalne zdałam najlepiej w klasie. zagięłam tą pierdoloną sukę z matmy, która we mnie nie wierzyła. babie od polaka oczy wyszły na zewnątrz. i miałam tą pieprzoną satysfakcję - bo jestem dowodem na to, że nie wystarczy dostawać ocen za ryj. bo wiedza to nie kolejna piątka z matmy za lizanie dupy. to umiejętność myślenia, i odpowiedniego podejścia do życia - czego kujony z mojej klasy nie miały. a przykładem na to może być panna, która od pięciu misięcy biega z brzuchem - najwyraźniej opuściła lekcję o antykoncepcji, albo akurat na tym sprawdzianie ściągała.
|