Wyszłam z domu. Przecież do śmietnika jest tylko kawałek. Na pewno nikt nie zauważy jak okropnie dzisiaj wyglądam. Nikt nie zauważy bólu na mojej kiedyś wiecznie uśmiechniętej twarzy. Nikt nie zauważy, że właśnie wczoraj ze mną zarwałeś. Nikt nie zauważy, że płakałam przez całą noc... Wychodzę z klatki schodowej. Moje potargane włosy rozwiewa cholerny, poranny wietrzyk. Rozglądam się. Nikogo nie zauważyłam biegnę do śmietnika i wrzucam do niego worek ze śmieciami. Wracając do klatki wpadam na kogoś. Podnoszę wzrok i Cię widzę. Tego, który wczoraj stwierdził, że się przy nim marnuję. Wymijam Cię bez słowa. Łapiesz mnie za nadgarstek nic nie mówiąc i przyciągasz z powrotem do siebie. 'Zmarnujesz się' mówisz cicho i mnie całujesz. To jedyna wersja naszego następnego spotkania, której wcześniej nie przemyślałam.
|