Czasami lubiłam się łudzić, że udało mi się go zmienić.
Wyobrażałam sobie, że jestem tą jebaną szczęściarą,
która potrafiła wzbudzić w nim jakieś uczucia.
Walczyłam o jego umierające powoli serce,
targowałam się z życiem o jego duszę, bo wiedziałam,
że pomimo zewnętrznego opakowania skurwiela,
w środku jest chłopcem,który nie radzi sobie z marną egzystencją.
Łzy lecą po moich policzkach gdy wspominam te zmarnowane chwile,
w których poświęcałam siebie dla jego dobra.
Pomimo mojej oziębłości zdobywałam się na czułości i słodkie słówka,
kłótniami próbowałam rozniecić wygasły w nim ogień pożądania drugiej osoby,
a wszystko to w jednej chwili szlag trafił.
Cała konstrukcja posypała się jak tanie klocki.
Żałuję, że pozwoliłam na taką bliskość, że mówiłam tyle słów,
że odsłoniłam mu kawałek mojej duszy, bo teraz widzę, że nie był tego wart.
Pomimo wszystkich słów okazał się taki jak sądziłam na początku,
okazał się zwykłym dupkiem.
|