Ogólnie było to tak: przychodziła ze szkoły, jadła malutką bułeczkę, wmawiała sobie, że na nic innego nie zasługuje. Z bananem na twarzy przy rodzicach, siostrzyczce i braciszku. Kiedy wchodziła do pokoju, zakładała słuchawki. Płakała, tak bardzo ją bolało. Każdy oddech był mordercą dla niej i dla innych. Ślepo wyglądała przez okno, patrzyła w gwiazdy, i ciągle zadawała pytanie Gdzie jesteś? Potem się uczyła. Wybrała najlepsze liceum w mieście. Kuła się, wiedziała, że jest bardzo w tyle do innych z klasy. Czuła się przy nich jak jakiś głąb. W ogóle nie lubiła ich, wszyscy, po kolei działali jej na nerwy. Jeszcze tylko rok, a zobaczycie. Odejdę, szeptała w przestrzeń. TY też zobaczysz, i MI TO WYBACZYSZ!
|