|
W mroźny listopadowy wieczór wyszła z domu na długi spacer po mieście. Widząc pędzących w tłumie ludzi, zastanawiała się, do czego tak wszyscy gnając, do czego dążą. Uliczny tłok i szum to nie dla niej. Wolała posiedzieć na ławce niedaleko rzeki i wsłuchać się w słowa utworów. Gdy zrobiło się naprawdę zimno, wróciła do domu. Szybkim rzutem oka ogarnęła leżącą płytę na szafce z horrorem i zdecydowała, że obejrzy. Udała się pod prysznic, aby ugrzać się pod gorącym strumieniem wody ogarniającym jej nagie ciało. W szlafroku udała się do kuchni, zrobiła sobie kolację, wzięła porządną porcję popcornu, coli i usiadła na kanapie, wszczepiając swój wzrok w krwawe sceny filmu. To były jej codzienne sposoby odbiegania od problemów, z którymi sobie zwyczajnie nie dawała rady.
|