Trącona butelka Jack'a Daniels'a cicho wychyla się, chwieje, leci. Upada. Prosto na starte panele. Na dno. I wylewa się z niej... a nie, nie wylewa. Upojną egzystencję wyssano parę chwil temu. Jest pusta. Prawie tak jak skulona dziewczyna obok. Martwa dziewczyna.
|