Odchodził, jednakże wciąż jeszcze łudził się, że nie pozwolisz mu odejść samemu, ciągle jeszcze nasłuchiwał, jak wtedy nad brzegiem rzeki, czy się nie zbliżasz, czy nie dotrze do niego Twój głos. Ale Ty.. nie mogłaś go dogonić ani zawołać, bo w Tobie właśnie teraz rosło uczucie pogardy dla tego, który odchodził, który stchórzył..
|