Z okowów najmroczniejszej nocy, których już nigdy dzień nie skruszy
Dziękuję bogom, których mocy zawdzięczam hardość swojej duszy.
I chociaż ogrom cierpień w koło, me usta skargą nie splamione.
Spadają ciosy na me czoło, choć zlane krwią, lecz uniesione!
Tu gdzie się rozpacz z bólem splata, jedynie śmierć się zakraść może.
W grozie mijają długie lata, lecz strach mnie nie zmógł i nie zmoże!
I chociaż kroczę wśród chaosu, błądzę w cierpienia mrocznej głuszy,
Jestem kowalem swego losu i kapitanem swojej duszy!
|