Zbyt mocno napierałam, na barierki stawiane przez ludzi w ładnie skrojonych garniturach. Pchałam ręce w szpary. Naciskałam czułe punkty uporządkowanego umysłu. Przegryzałam więzy, liny. Przepełzałam pomiędzy kratami. Należało mnie usunąć. pozbyć się z widoku publicznego. Zakamuflować moją odmienność. Nie udało mu się. Ten człowiek dzisiaj załamuje ręce. Siedzi zgarbiony przy stole łykając tabletki z daleka od bram. Ode mnie. Wykończyłam go. Ciebie też wykończę . Wkrótce.
|