|
Kpimy z siebie, rzeczywistości, własnych lęków i obaw. Czasem mijamy się w słowach bo samo patrzenie na klęskę drugiego rani wystarczająco. Masz swoje problemy, ja swoje. Przegadaliśmy je wzdłuż i wszerz, zapiliśmy, odreagowaliśmy. Nic nie działa. Możemy płakać albo śmiać się by zamaskować lęk, że wyczerpaliśmy magazynek argumentów.
|