żyletka tańczy po skórze, a za nią szkarłatne krople, topiące wszystkie smutki, między kolejnymi cięciami biore łyk zimnej wódki. wspomnienia wracają, ja powoli się upijam. krew kapie na podłogę, chyba powoli odpływam. obrazy z tamtych lat przewijają się przez głowę, niczym film, ten najgorszy ze wszystkich, a ja zaczynam ostatnią rozmowę z Bogiem, przepraszam go, błagam o przebaczenie, lecz cały czas myślę, że tak miało być, że to przeznaczenie. mroczki przed oczami, w głowie już nie ma myśli, umieram powoli, żegnam się ze wszystkim. łzy już nie płyną, nie czuje już bólu, przechodzę na drugą stronę bez cienia skrupułów. już sie nie boje, ide w strone światła, wiem, że ide do lepszego świata.
|