Obraził się niewiadomo o co. Już się nie odzywa, nie pisze, w szkole nawet na mnie nie spojrzy. I chuj, że to ja mam większy powód, żeby się na niego wkurzyć - ale nie chcę, bo nie chcę się z NIM kłócić. On mnie olewa, a ja to akceptuję. Na tym polega przyjaźń? [desiderata]
|