Trzymał ją w objęciach. Ona gładziła mu dłonią po policzku. Oboje co chwile drżeli. Ogromną przyjemność sprawiał im ich dotyk. To co się między nimi działo- było niesamowite. Takiej rozmowy oboje się nie spodziewali. Żołądek i wszystkie narządy wirowały im w ciałach. Nie chcieli się rozstawać. Ale musieli. Ostatni raz wpadli w swoje ramiona. Powiedzieli sobie ostatnie ,,dobranoc". Kiedy wchodziła po schodach, on czekał. I odszedł dopiero gdy zamknęła za sobą drzwi. A ona oparła się o nie i uśmiechała się jak głupia. Po prostu się uśmiechała. A w jej sercu działo się coś strasznie dziwnego. Coś czego się bała. Ale teraz jej to nie obchodziło. Było pięknie. Tak, cudownie. Tak że nawet nie potrafiłaby sobie tego wyobrazić.
|