Z perspektywy czasu widzę, jakie to wszystko było płytkie i powierzchowne, jakie było na siłę. Następnie nadeszły „białe lata”, w których biało miałem i w nosie i w sercu. Potrzebowałem jedynie kogoś, kto mnie ogarnie i podniesie z dołka. Dopiero później zdałem sobie sprawę, że jedyną osobą, która jest w stanie mnie okiełznać jestem ja sam.
|