byla juz noc a ona jak gdyby w amoku siedziała na zimnej podłodze swojego pokoju cicho łkając zeby nikt jej nie slyszal, zeby nikt nie dowiedzial sie co przezywa , zeby rano umiec znowu udawać ze wszystko jest dobrze i jakby z maska na twarzy która ukazywała promienny uśmiech pokazywać sie ludzia, pod maska jednak kryły sie prawdziwe uczucia, tylko on jeden domyślał sie co tak naprawde jest w jej sercu. pogubiona siedziala tak dłuższa chwile ,sam na sam ze swoimi myślami czas uciekal tak jak piasek ucieka przez palce, a w jej głowie pojawiał sie coraz wiekszy metlik, nie wiedziala co ma zrobic jak zyc, wiedziala tylko ze bez niego jej serce umrze bo nieuchronnie i bezapelacyjnie on byl jego właścicielem.
|