Zawsze lubiłam pisać do Ciebie, pisać do Ciebie, pisać dla siebie bez adresu, z adresem, z pretekstem adresu, to przecież wiedziałeś także.(...) Czyżbyś się mnie bał? Oczywiście wiedziałam, że zlekceważysz moje za- czy wproszenie się i nie zechcesz mnie widzieć. Bo i po co. Po co Ci pamiętać mój głos, niezbyt gramatyczną budowę zdań i zachowanie z lekka, a może bardzo, irytujące - Ciebie oczywiście. Więc niech Ci będzie! Nie zobacz mnie. Wprawdzie w ten sposób tracę możliwość odzyskania Cię dla siebie, ale nie bądźmy egoistami. Ty zyskujesz - właśnie co - wolność? wolność? Czyżby jeszcze ktoś pragnął czegoś tak niechodliwego? Wolność ode mnie. Dobrze. Niech Ci już będzie, skoro chcesz. O listy się nie martw. Opiekuję się nimi troskliwie, kocham je, masz rację. One są wszystkie moje. Trudno Ci będzie kiedykolwiek udowodnić, że tam to nie jesteś najprawdziwiej Ty. Nie napiszesz już przecież takich listów do nikogo i już nikogo nie będziesz kochał taką miłością jak mnie, prawda?
|