wtedy, gdy potrzebuję go najbardziej, kiedy czuję jakby życie i to wszystko co mam, z czasem coraz bardziej traciło swój sens, tak cholernie brakuje mi jego słów, ciepłej dłoni błądzącej gdzieś po mym zmarzniętym ciele, wywołując miliony dreszczy przeszywających na wylot. bezpieczeństwa, które zapewniał za każdym razem, przytulając do swej klatki piersiowej. wtedy jego już nie ma, znika bez powodu pozwalając by łzy stały się codziennością
|