Stojąc w deszczu czułam jak opuszczają mnie ostanie krople życia. Jak wszystko co było zwyczajnie przemija. Odchodzi w nieistnienie. Wszystko znika, oddala się - zaczynam biec by dogonić wspomnienia, ale ta droga nie prowadzi do przodu. Cofam się, potykam o teraźniejszość nie mogąc dogonić przezłości. Brakuje mi tchu w płucach. Nie mogę biec szybciej, nie mogę jej złapać. W końcu przewracam się. Spadam. Świat wokół mnie wiruje. Znika. Ja znikam...
|