zbliżaliśmy się do klasy. -muszę ci coś powiedzieć. bo ja się dłu.. -przerwałeś bo ktoś wyszedł z klasy. -ooo, widzę, że znalazłaś Zbyszka -powiedziała pani. -no tak, tak. -odpowiedziałam z niechęcią, potem wróciłam do ławki. -Kasia, Kasia, nie siadaj jeszcze. bd mi potrzebna. spakuj się, weź sb torbę i pójdziecie oboje robić gazetkę. -yy...? z jakiej racji ja? -zapytałam. -no przecież jesteś w samorządzie szkolnym. -aa...dobra. a dużo tego jest? -zapytałam. -no sporo. -ale wszystkie 7 tablic mamy zrobić? -zapytał Zbyszek. -no i jeszcze tą 8 przy dyrektorze i 9 koło sekretariatu. 'o kurwa' pomyślałam. cały dzień ze Zbyszkiem. masakra. -ale idź jeszcze, powiedz pani, że ja Zbyszka zwalniam, żeby nie miał nieprzyjemności potem. -dobrze. -odpowiedziałam. -ale niech idzie z tb, to sb plecak weźmie. -powiedziała mi pani, kiedy wychodziłam. znów poszliśmy do 15. w drodze marudziłam, że cały dzień dzisiaj zmarnowany. wszystkie lekcje. jeszcze miałam tą głupią historię. :| [3]
|