szłam na drugie piętro potykając się o własne trampki. w uszach leciały te kawałki, przy których jak zwykle rozmyślam o otaczającym mnie budynku, ludziach, spojrzeniach. o wszystkim. rozglądałam się po korytarzu kiedy w kogoś wpadłam. podniosłam oczy, a zapach który znam na pamięć obił się o moje nozdrza. stałam zaledwie krok od niego. zacisnęłam automatycznie wargę do krwi, aby przypadkiem nie wyleciały z moich zdradliwych oczu krople łez. ominęłam go tylko wbijając wzrok w podłogę, a on zaśmiał się wrednie. wiedział że kiedy chcę powstrzymać płacz, lub ukryć coś co leży głęboko na dnie serca zagryzam wargę do krwi. pieprzony dupek, który otworzył moje wnętrze jednym pocałunkiem tym samym czytając mnie na wskroś
|