- macie szlugi ? - zapytałam, podchodząc do ich grupki. robiłam wszystko, byleby tylko na niego nie spojrzeć. - ty palisz? - usłyszałam pytanie z ust dawnego kumpla. wiedzieli, że zawsze byłam przeciwko temu. - no, zaczynam. - tu moje oczy skierowały się prosto na obiekt moich uczuć. - przez pewnego idiotę, który zerwał naszą znajomość bez słowa wyjaśnienia, jakby nie wiedział, że znaczy dla mnie więcej niż ktokolwiek inny. ja podobno też coś dla niego znaczyłam. jednak chyba nie, skoro potraktował mnie jak śmiecia. - powiedziałam, po czym odeszłam szybko, byleby tylko nie stracić pewności siebie, nie przeprosić i nie zaczerwienić się. kiedy zniknęłam za rogiem, otworzyłam szeroko oczy, mój oddech przyspieszył, a ja nie byłam w stanie uwierzyć, że naprawdę to powiedziałam. / cherie .
|