- to koniec. Powiedział patrząc mi głęboko w oczy. - czyli na prawdę tego chcesz? Wymamrotałam. - tak. Jego stanowczość w głosie doprowadzała mnie do szaleństwa a jego wzrok do łez. Ale nie, musiałam być silna. Przecież zawsze taka byłam, nie ugięta, zaborcza, walcząca o swoje racje do samego końca. Ale najbardziej bolał mnie fakt, iż, wiedziałam, że nie poradzę sobie bez Jego osoby na dłuższą metę. Lecz musiałam podjąć się temu wyzwaniu, nie miałam wyjścia. Jednym ruchem uwolnił swoje ręce od moich i odszedł, zostawiając mnie samą w tym bagnie, zwanym życiem. / buziaczek.and.cukiereczek
|