Tak, to ten stan, gdy gasną światła, a mrok spowija pokoje. Zna go każdy z nas. Jednostki wchodzą w kryjówki wyimaginowane grubą linią czerni przykrytej łzami, promykiem cierpienia i złocistym cwanym uśmiechem księżyca. Powoli przechodzą przez nuty ułożone w genialny cykl, aż dochodzą do błogiego spełniania swoich marzeń, podświadomie wymyślając historie nieprawdopodobne, niezgodne z ich codziennym charakterem. Podczas tego stanu nikt nas nie zna i to właśnie tworzy nas odrębnymi stworami w tej marnej geoidzie.
|