przyjechał do niej pociągiem o 8 rano. zestresowana szybko się ubała i zeszła przed dom. zaprowadził ją na ławkę, na której pierwszy raz ją pocałował i oznajmił, że ich związek nie ma sensu. wstała, drwiąco na niego patrząc, z uśmiechem na twarzy powiedziała, że ma racje bo nigdy nie będzie jej wart. odwróciła się i szła w strone domu. wiedziała, że ich wspólna droga wlasnie się kończy. nagle stanęła i uświaomiła sobie, że to już koniec.pobiegła za nim, próbując się do niego dodzwonić. na środku rynku wyznała mu miłość zapewniając, że ich związek ma sens. zdołał powedzieć tylko głupie 'przepraszam'. poszła do najbliższego parku, usiadła na ławce i zaczęła płakać. wtedy było jej już obojętne czy deszcz rozmazuje jej tusz czy łzy...
|