spisałam kolejno, skrupulatnie scenariusz mojego filmu. codziennie rano wykonywałam makijaż i dopasowywałam maski na kolejne sceny. grałam najlepiej jak umiałam własną rolę, i nagrywałam wszystko zmysłami, zapisując na twardym dysku, zwanym "wspomnieniem". jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem. coraz częstsza zmiana obsady aktorskiej doprowadzała mnie do ostatecznego wyniszczenia. myślałam, że w ostateczności, będę musiała zakończyć pracę nad moim filmem, a przecież starałam się tak bardzo. przyszedł dzień, kiedy wszyscy mnie opuścili, moi aktorzy, pomocnicy, moje światło i moja nadzieja. zakończyłam więc film, a ostateczny tytuł, który mu nadałam, brzmiał tak zwyczajnie, prosto. na dno zakurzonej skrzyni rzuciłam kasetę wideo z napisem "Życie".
|