Zaproponował spacer.
Mieli iść nie daleko,
ale płynęli w rozmowie
tak że szli równo z rzeką
i zanim się spostrzegli
byli gdzieś, gdzie nie wiedzą,
a żeby nie iść dalej
usiedli na zimny beton.
Ludzie tam nie chodzili,
choć widok był piękny.
Po drugiej stronie światła
odbijali się od rzeki.
Powoli się zbliżał,
jego serce biło lekko,
ale jej biło jakby
zaraz miało złamać żebro.
Pocałowali się,
a potem zapłonął w nich ogień.
Podniecenie zjadło lęk,
czuła że oprzeć się nie może.
|