od naszego rozstania minęły dopiero dwa dni, a ja już potrafiłam się zaćpać i zajebać. potrafiłam wciągnąć na imprezie po kryjomu i przepić to wódką. moją rozgrzewką były piwa, skończyłam na fajkach. miałam nie ćpać, nie pić, nie palić. a do czego doszło? że skorzystałam z pierwszej lepszej okazji. pamiętam jak prosił, ze łzami w oczach, widziałam jak go bolało, a on zostawił mnie jak pierwszą lepszą. obiecywał, że przezwyciężymy chorobę, że wyciągnie mnie z tego bagna, a co zrobił? stchórzył? chyba go to przerosło... a ja go tak bardzo kocham. zaciągam się nikotyną z myślą o nim, wciągam i myślę o nim, piję nadal myślę. kurwa, tak bardzo tego nie chcę. | simplyforget
|