Pewnego dnia spotkałam go gdzies na ulicy. Chwilowo przeleciałam go oczami. Udając obojętność chciałam przejść niezauważona. gdy się mijaliśmy zawrócił mną, szarpiąc na łokieć, z jego ust usłyszałam :- co sie kurwa z tobą stało? Jak byliśmy razem byłaś taka niezależna. Kochałaś mnie, przecież dbałaś o to, by wszystko było najlepiej ! Zawsze pięknie wyglądałaś, znakomicie się ubierałas i zawsze pięknie malowałaś swoje śliczne niebieskie oczy i tak słodkie usta jakich nie ma nikt na świecie ! Do cholery to że cię nie kocham, nie znaczy że jesteś mi obojętna. Za każdym razem zwracam uwagę na ciebie. Byłas taka inna, teraz jesteś inna. teraz jesteś gorsza. nie dbasz o siebie tak jak wtedy gdy byliśmy razem. - przepraszam, że jestem sobą. z Bogiem. - powiedziałam nadal nie patrząc na niego, bo spoglądając w jego oczy wiedziałabym że nie byłabym w stanie powiedzieć tego, co powiedziałam i obojętna odeszłam, czując jego wzrok na sobie aż do zakrętu / lubietwojzapach
|