Pod wieczór, gdy każdy ode mnie z rodziny rozjechał się do domów, postanowiłam włączyć komputer. Odczytałam wiadomość od niego. Miałam cholernie mały suwak, nie odpisałam na żadną wiadomość, tylko on bombardował mnie wiadomościami, ja milczałam. Łzy kapały, bo nie wiedziałam co powiedzieć. Pisał mi tak miłe słowa, że wiedziałam że musieliśmy się pokłucić cholernie mocno. Ale nie dawałam po sobie poznać, że coś rozpierdala mnie od środka. Po jakiejś pół godzinie odpisałam mu: weź skończ. Jeszcze nigdy nie pisał do mnie tak, jak wtedy. Wiedziałam że przejmuje sie całą sytuacją. Ale na pewno nie aż tak bardzo jak ja wtedy, gdy to on miał wypadek. W tym momencie byłam bezradna. Pieprznełam laptopem o podłogę, przylecieli lekarze. Olałam to, płakałam w poduszke. W tym momencie coś zaczeło sie ze mną dziać. Myślałam że umieram, wszystko zaczeło mi się zamazywać, na całe gardło krzyczałam: kurwaaa ja nic nie widze! wyłam z płaczu.[cz.3] / lubietwojzapach
|