jakoś się z nim pokłóciłam. nie pamiętałam nic więcej. tylko na myśl o nim coś w środku mnie zakuło. Siedziałam wpatrzona w ekran, na oczy zaszła mi mgła. weszła mama. otarłam oczy i udawałam że jest ok. Ustawiłam opis na gg: w szpitalu. Mineła zaledwie sekunda, każdy pisał co sie stało. Każdy, tylko nie on. Bolało cholernie. Wtedy zauważyłam że mam na brzuchu bandaż. Nieogarniałam konkretnie o co chodziło, jak to sie wydarzyło. Z uprzejmością odpowiadałam na wiadomości ludzi, że wszystko okej. jakieś mi tylko badania robią. Chociaż irytowało mnie to cholernie, że musiałam otwierać tysiąc dwieście kopert. Szybko zakańczałam rozmowy mówiąc że jestem zmęczona i nie chce mi się pisać. Mineła godzina, dwie, trzy. Nie napisał. Postanowiłam zamknąć gadu. Zamknęłam i wtedy zaciął mi się komputer. Pojawiła się koperta z jego imieniem. Chciałam strasznie wejść jeszcze raz, ale postanowiłam że pokażę mu, że mam wyjebane. Nie odczytałam. [cz.2]. / lubietwojzapach
|