W ciszy leżę na łóżku zwijając się w pół . Zimno przenika mnie na wskroś . Łzy spływają po policzku wsiąkając w prześcieradło . Wstaję . Podchodzę do otwartego na oścież okna . Dostrzegam pewne różnice . Na dworze jest ciemno, latarnie oświetlają puste ulice . Widzę że chodnikiem idzie chłopak . Ma kaptura na głowie . Wygląda na samotnego . Na cholernie samotnego . Tak jak ja . Ciekawe co się stało . Czy on też tak cierpi ? Czy On też sam wybrał ? Siadam na okno ... nie myślę . Nie potrafię już tak ... spadam .
|