nie ma to jak płakanie ze śmiechu w szkole na niemieckim. lekcja o ubraniach. 'Kama wiesz jak następnym razem musimy się ubrać, żeby na quadzie jeździć?' - spytałam. 'no jak?' - odpowiedziała rozśmieszona. 'to tak: bluzkę, bluzę i kurtkę i rękawiczki! kask i takie google! krótkie spodenki, skarpetki za kolana, jakieś dresy ocieplane i filce! gumofilce kurwa!' - powiedziałam dławiąc się łzami. 'hahahahhahahhahaha jesteś jebnięta' - również ze łzami w oczach odpowiedziała Kama. 'proszę pani, jak są gumofilce po niemiecku?' - zapytałam. 'stiefel' - odpowiedziała poważnie nauczycielka. 'a z czego się panienki w ostatniej ławce tak śmieją?' - zapytała. 'bo proszę pani' - zanosiłam się z śmiechem - 'ja będę chodzić w tych stieflach hahahahaah' - powiedziałam po czym spadłam z krzesła. 'dudek i koleżanka po uwadze'. | simplyforget
|