Stałam pod krzyżem na miejscowym cmentarzu i wpatrując się w Jego zdjęcie, które trzymałam w dłoni zaczełam mówić do zniczy palących się koło mnie i do zdjęcia młodego mężczyzny, któregoś niegdyś kochałam na życie, który tak wiele dla mnie znaczył.Musiało to wyglądać jak scena z jakiegoś taniego dramatu ale szczerze jakoś mało obchodziło mnie to w tamtej chwili. Nie zauważyłam kiedy na moich policzkach pojawiły się łzy, płakałam wyklinając go za to że go przy mnie nie ma, że gdyby tu był wszystko wyglądałoby inaczej, nie wpakowałabym się w żadne chore akcje i nie popełniałabym tak dużych błędów.Tęsknie za nim, za jego obecnością i choć jest już dobrze, choć poradziłam sobie z jego utratą to czasem przychodzą takie momenty kiedy to wszystko wraca, uświadamiam sobie że już nigdy przenigdy w życiu, niebieskie oczy nie spojrzą na mnie a ten arogancki głos nie powie do mnie 'dziewczynko za moich czasów '. I wierz mi nie ma takiej opcji by zagłuszyć tą pustkę która pozostała w sercu...
|