leżałam z głową na Jego klatce piersiowej wsłuchując się w uderzenia bicia Jego serca.łaskotałam Go delikatnie po brzuchu. -boję się tego wszystkiego. -szepnęłam niepewnie,odwracając się ku niemu. -czyli czego się boisz? -zapytał,plącząc dłoń w moich włosach.- siebie.Ciebie.nas.uczucia,które jest między nami.tego jak bardzo Ci ufam.jak się już zdążyłam przywiązać. -wymieniałam kolejno.podniósł się i usiadł,biorąc mnie mocniej w ramiona,posadził sobie na kolanach.przytulił głowę do mojej piersi. -kocham Cię,skarbie.kocham nad życie. -wyznał.w jednej chwili jakiś obcy ciężar spadł mi z serca.kochał mnie,i nic,i nikt,nie miało na to wpływu.kochał.nie musiałam się martwić.
|