Wracałam właśnie z ogniska, już byłam trzeźwa, szłam spokojnie, nieco przyśpieszonym krokiem, wyszłam za zakręt, kiedy zobaczyłam Go, wracającego właśnie od swojej dziewczyny. Dzień chłopaka, mógłby wracać ode mnie, gdybym nie była wcześniej taką idiotką, i pozwoliła mu odejść. Cofnęłam się, a On niezauważając mnie, ominął, nawet nie spoglądając kątem oka. Znów niczego niezauważył. Znów nie spojrzał, znów nie zwrócił uwagi. Znów wszystko jebło, jak szklane butelki którymi rzucaliśmy.
|