Problemy są jak smog nad miastem. Bez względu na to, czy zauważamy go od razu, czy po paru miesiącach albo i latach, a może dopiero ze zdjęcia anteny satelitarnej, wisi nad nami zawsze i wszędzie. Niektórzy mają jego ciężaru nad głową pod dostatkiem, a niektórzy wyraźny niedobór. Wyjścia są dwa: albo nie potrafimy się go pozbyć i skutecznie okiełznać, albo nie zwracamy na niego uwagi, pozawalając mu się rozrastać w sile. Marzenie każdego z nas? Zobaczyć w końcu to cholerne słońce, przebijające się przez dusząco czarne kłęby dymu nad naszym horyzontem. Niedoczekanie.
|