Kolejny raz widziałam cię pijanego. W zasadzie nie zdziwiło mnie to. Lubiłeś pić, ja też. Przytulałeś jakąś blondynkę koło ławki w parku. Nie byłeś w niej zakochany, nie było nawet trochę tego po tobie widać. Aa.. uwierz mi, znam cię lepiej niż ktokolwiek inny. Staliście tam może 5 minut, usłyszałam "Zimno mi" wypowiedziane z jej ust. Wzruszyłeś ramionami i zaproponowałeś żeby wrócić do środka. Była 1:00 w nocy. Nie wiedziałam co się dzieje, choć dzisiaj nie piłam nic. Weszłam do klubu za wami. Akurat na siebie wpadliśmy. 'Szkoda" pomyślałam. Nie powiedziałeś nic, wróciłeś do swojej dziewczyny. Mimo to wiem, że nie możesz pojąć tego, że jednego dnia byłam twoja, a drugiego jak gdyby nigdy nic zniknęłam. I wiem też, że rzeczywistość zabijała cię od środka. Dzisiaj nie żyjesz, nie ma cię. Gdzie jesteś do kurwy nędzy?!
|