|
Było mroźny zimowy wieczór. Otulona kocem, w ręku trzymając kubek gorącej czekolady, w uszach miała słuchawki w których brzmiała jej ulubiona piosenka. W domu panowała błoga cisza. Rodziców nie było, brat słodko spał. Ubrała buty, wyszła na taras by popatrzeć w niebo. Wszędzie było biało w oddali widać było tylko światła lamp ulicznych. Patrzyła na gwiazdy marząc i wspominając jednocześnie o Nim. Brunecie o czekoladowych oczach, z małą blizną na prawym policzku i kolczykiem w lewym uchu. Na każde wspomnienie o nim rozbiło się cieplej. Zamyśliła się nie zauważając, że po drugiej stronie ulicy stał On ze swoją nową dziewczyną... Po 5 minutach weszła do środka zamykając za sobą drzwi... Miała szczęście. Nie widziała jak jest szczęśliwy z inną. Oszczędziło jej to kolejnego cierpienia./moniica
|