Siedzę z opuchniętymi z bólu zatokami, myślę o Tobie, nie mając nawet Twojego numeru, zamiast słuchać Twego głosu, słyszę miasto... zamiast czuć zapach Twojej skóry, czuję smród wody z bongo, w sumie jestem uśmiechnięty, jednak moją głowę przenikając przez ból bezlitośnie bombarduje jakaś melancholia.
|