Bez żadnego żalu patrzę na siebie.
Tylko ta skrucha w poświęceniach
niedocenionych słowach.
Imion Twoich już w sercu nie mieszczę.
Dążę do czegoś bez ustanku.
Będziesz o mnie pamiętał?
Dotrzymasz poświeceń?
Zastrzel igłą delikatnej wełny
i porusz we mnie ten sarkazm drzemiący.
Jak dziecka sen będę czekała.
|