Któregoś dnia zapragniesz mnie. Zapragniesz być na odległość oddechu, zapragniesz włożyć rękę w moje loki. A ja tak niewinnie będę się przyglądać, oceniać, bawić. Upadniesz tak nisko by dowieść jak bardzo mnie pragniesz. Lecz ja spokojnym ruchem ręki dalej będę malować szkarłatną czerwienią usta. /sstrachsiebac
|