jest źle, gdy każdego wieczoru myślę że za 8 godzin rozpocznie się rytualnym pierdolnięciem i wykrzyknięciem 'kurwa, jeszcze 5 minut' kolejny dzień, który trzeba przeżyć... kolejna kartka, którą trzeba jakoś zapełnić a nie bardzo jest czym. kolejna strona, która w tym stadium i w tej księdze może być już zapisana tylko własną krwią i z błędami ortograficznymi. a najgorsza jest ta niepewność, ile jeszcze tych kartek nam zostało, czy zdążymy napisać wszystko i czy będziemy mieć szansę zrobić to według własnych planów, marzeń i ustaleń. no i czy w ogóle będzie się nam jeszcze chciało...
|