nie wiem, czy można nazwać przyjacielem kogoś, kogo z czasem przez swój humoru zaczynamy mieć dość. kogo po zniknięciu czy nagłym odejściu nam nie brakuje. kogo widywać nie mamy potrzeby, kto jest nam zwyczajnie obojętny. pytanie tylko, czy można ufać samemu sobie, jeśli wszystko w danej chwili jest na obojętne, niczego nam nie brakuje i wszystkiego mamy dość.
|