Zagubiona, gdzieś pomiędzy naszymi oddechami, nieubłagalnie szukam powierzchni by móc się odbić w górę. W uszach gra muzyka wspólnie bijących serc, a przed oczami cały czas widnieje błękitne niebo. Bądź, niech to widzę, niech sprawdzę. Dotknę cię jeszcze raz dłonią i ustami, spojrzę w oczy ze zdumieniem i najmniejszą wiarą. I twój głos, jeszcze raz usłyszę, zaciągnę się twoim zapachem by pojąć już na zawsze wszystkimi zmysłami. I nigdy nie zrozumieć, i ciągle dochodząc prawdy pocałunkami.. I jak piórko, miękkie i lekkie, szybuję gdzieś w nieznaną otchłań nieba. I z całą świadomością jak niewiele znaczę będę krzyczeć.. Choć wśród tysięcy głosów mój krzyk będzie dla ciebie szeptem błagalnym, którego nigdy nie usłyszysz. Więc gasnę, i choć moje milczenie jest głośnym wołaniem odwracam się.. Jak najdalej.
|