Cz.1
- Kiedyś Ci to wszystko wytłumaczę - powiedział.
- Obiecujesz?- zapytałam.
- Czy obiecuję? W sumie… mogę obiecać. W porządku. Obiecuję Ci, że powiem. Kiedy tylko nadejdzie odpowiedni na to moment - odrzekł.
- Dziękuję Ci - powiedziałam, uśmiechając się. Wiedziałam już, że coś przede mną ukrywa, ale i wiedziałam, że być może mi powie. Kiedyś tam. A on wiedział, że tak łatwo nie odpuszczę. Wie, że nie mam łatwego charakteru. Jak i ja wiedziałam, że on także nie ma najłatwiejszego.
- Zrobiło się już ciemno. Odprowadzę Cię. Co Ty na to?- zaproponował.
- Jasne. Chodźmy.
Szliśmy w milczeniu. Z tamtego miejsca pod mój dom daleko nie było. Jakieś dwadzieścia minut, może nawet niecałe. Cały czas milczeliśmy./zpw
|