zawsze, gdy było mi źle chroniłam się za niewidzialnym murem. zakładałam maskę, mimo że tak nie lubie tego słowa. xd dystansowałam się, zbierałam w garść, nie słuchałam smętów, nie pozwalałam łzmom płynąć. Naturalna reakcja na swego rodzaju odrzucenie, brak akceptacji w oczach ukochanej osoby. teraz, w momencie gdy On mnie stracił, gdy przekreśliłam to wszystko...teraz nie potrafię uzbroić się w taką ochronę, mimo że napewno byłoby mi dzięki niej łatwiej.
|