Szłam wczoraj ulicą, miałam zapłakaną twarz, łzy ciekły ciurkiem po mojej bladej twarzy. Spojrzał na mnie pewien starszy pan - posmutniał. Nagle zrobiło mi się strasznie przykro - pan mnie przecież nie znał, a zobaczył młodą dziewczynę zapłakaną i się przejął. Już nikt mi nigdy nie wmówi, że nie istnieje bezinteresowny smutek.
|