powolutku wszystko się zmienia. a może znów tylko mi się wydaje? przecież tak naprawdę nic się nie stało i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. ale w takim razie dlaczego ogarnia mnie takie uczucie? co dnia budzę się w nocy. noc w noc. od tygodnia, być może nieco dłużej. budzę się i czuję się dziwnie zadowolona, taka... szczęśliwa. tak jakby ktoś dał mi jakiś mega ogromny skarb. niematerialny. nienamacalny... czuje, jakby ktoś ciągle był przy mnie myślami i to nimi otulał, jakby niewidzialnym kocem. dlaczego tak jest? czemu odczuwam radość choć nic nie daje mi ku temu powodów? nic. nic? zupełnie nic! wszystko jest jak dawniej. choć w sumie... spełniły się me marzenia. przełamała się bariera którą stawiałam w nadziei, że da się ją przełamać. został ślad. namacalny. bym mogła do niego wracać. by chwile zwątpienia nie nadchodziły. to ON pozwala czuć mi tę radość. dzięki NIEMU czuje się tak błogo... /katajiina
|