zakładam moje najukochańsze conversy. wyciągam z mojej ogromnej szafy jakieś jeansy. ubieram twoją bluzę, którą kiedyś u mnie zostawiłeś i wychodzę z domu. tak naprawdę idę przed siebie, bo nie obrałam jakiegoś konkretnego celu. po prostu idę i nie zwracam uwagi na ludzi, którzy spoglądają na mnie ze zdziwieniem. spuchnieta twarz, przemęczone oczy pełne łez. ulica nocą jest piękna i nie zawrzam wcale na niebezpieczeństwo, szwendam się po najbardziej grożnych osiedlach. mam w dupie czy coś mi się stanie i mam w dupie czy wróce do domu. jestem zmęczona tymi wszystkimi przytłaczającymi mnie problemami. chcę poczuć się wolna, chcę znów być szczęśliwa. chociaż wiem, że przy twojej nieobecności to nie stanie się możliwe. wracam do domu, swierze powietrze dobrze mi zrobiło, lecz znów zamykam się w czterach ścianach pokoju i włączam smętną piosenkę./stawiamnachillout
|